i tylko w takim znaczeniu ma to jakiś sens. Bo na pewno nie ma sensu w sensie socjologicznym -
o potędze reklamy wiemy od dziesiątek lat; nawet większość demoludów przekonała się o tym
jeszcze przed transformacją ustrojową. I doprawdy nie potrzeba takich eksperymentów, żeby ktoś
poczuł tę "niesamowicie odkrywczą" prawdę. Nie widzę też żadnego halo w tym, że jak się coś
reklamuje, to są tego efekty - ludzie przychodzą, żeby skorzystać z oferty, proste... Więc jeśli
miałbym twórcom całej akcji przypisać jakiekolwiek intelektualne intencje (nie znając ich
rzeczywistych zamiarów), to - poza chęcią zrobienia z ludzi idiotów i "artystycznego" zabawienia się
cudzym kosztem, co dla mnie jest średnio intelektualne - widziałbym tu jedynie motyw
happeningowy na wielką skalę.
Jak mówią autorzy w tym materiale - chcieli zobaczyć reakcje ludzi i mediów. No i to był materiał ich pracy dyplomowej.
moim zdaniem nie musieli w tym celu robić filmu, bo reakcja - jak już wyżej napisałem - była do bólu przewidywalna. To oczywiste, że jak się coś reklamuje (zwłaszcza stawiając towar w korzystnym świetle), to są tego efekty i ludzie na reklamę reagują. To tak jakby zrobić film po to, żeby sprawdzić, czy jak się głodnemu da chleb to będzie jadł...
Film pokazuje "moc reklamy", ale również przestrzega przed nią, ale nadal ludzie jak sępy łapią się na promocje typu . Ludzie pojadą na drugi koniec Czech, bo tam jest 50 koron taniej.
Można kręcić setki filmów tego typu, ale ludzie nadal będą jak sępy polować na "promocje"
ja uważam, że nie ma potrzeby robienia filmu po to, by udowadniać rzeczy oczywiste; fajnie jak ktoś robi film, żeby coś pokazać z takiej czy innej strony, z potrzeby przedstawienia jakiegoś zjawiska w oryginalnym świetle, natomiast traktowanie kina jako pola do eksperymentu tylko po to, żeby po raz setny udowodnić coś, co już wszyscy od dawna wiedzą, to czysta hochsztaplerka. Efekt jest tani i wątpliwy z artystycznego i etycznego punktu widzenia, a ponadto ma niewielką wartość socjologiczną.